O problemach zdrowotnych Andrzeja Strzeleckiego opinia publiczna dowiedziała się po wpisie na stronie Fundacji Rak’n’Roll, której jest podopiecznym. "Zachorowałem. Mam nieoperacyjnego raka płuc i oskrzeli" - napisał Andrzej Strzelecki, wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie i były rektor tej uczelni. Szerokiej widowni znany z serialu "Klan". POLECAMY Wszystko o teatrze w Onecie. Bądź na bieżąco Andrzej Strzelecki ciężko chory. "Świat się zatrzymał" Jak mówi Joanna Strzelecka-Żylicz "Super Expressowi", dzięki zbiórce udało się zgromadzić już ponad 200 tys. zł, co może pokryć od miesiąca do dwóch miesięcy kosztów leczenia. Potrzeba jednak znacznie więcej, bo 1,5 mln zł. - Leczenie powinno rozpocząć się jak najszybciej. Zdecydowałam się na upublicznienie informacji o zbiórce, co nie było dla mnie łatwe - opisuje, dodając, że wcześniej nie było potrzeby informowania o chorobie. ZOBACZ RÓWNIEŻ 10 zbliżeń na Orwella Zdradza też, jak zdiagnozowano nowotwór. - Badania miały na celu znalezienie przyczyny gorszego samopoczucia. To były zaplanowane badania. Nie było żadnych podejrzeń. W momencie, kiedy tato zachorował, to dla nas to była przytłaczająca wiadomość, natomiast wraz z jego chorobą zatrzymał się cały świat - opisuje. POLECAMY Prezes Polskiego Radia nie zostanie odwołana Jak dziś czuje się Andrzej Strzelecki? Czy wrócił do codziennych obowiązków? - Tato czuje się dobrze. To jest taka choroba, która sprawia, że ma się gorsze i lepsze dni, w tym momencie czuje się dobrze. Jest na tyle dobrze, że kilka dni temu był na planie "Klanu". - Nadzieja na to, że chorobę uda się zatrzymać za pomocą tego specyfiku, jest ogromna. Kim jest Andrzej Strzelecki? Andrzej Strzelecki to aktor, satyryk, reżyser teatralny, wykładowca Akademii Teatralnej i były rektor uczelni. Autor scenariuszy sztuk i musicali. W 1974 r. ukończył Wydział Aktorski warszawskiej PWST, a w 1978 r. - Wydział Reżyserski. W 2004 r. zdobył tytuł profesora sztuk teatralnych. POLECAMY Joanna Żółkowska: granie w tasiemcach zubaża aktora W latach 1974–1981 związany z Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Współtworzył kabaret "Kur". Był aktorem Teatru Rampa, w którym przez 10 lat pełnił funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego. Znany z ról filmowych ("Przepraszam, czy tu biją?", "W pustyni i w puszczy", "Rozmowy nocą", "1920 Bitwa Warszawska", "Pół wieku poezji później"), oraz serialowych ("Kuchnia polska", "Przeprowadzki", "Klan", "Barwy szczęścia", "Na dobre i na złe"). ZOBACZ RÓWNIEŻ Damięcki do Kaczyńskiego: Domagam się przeprosin. Daję panu 24 godziny Jest członkiem Związku Artystów Scen Polskich. W 2002 r. odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a w 2011 r. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Słynie też ze swojego zamiłowania do gry w golfa. Był członkiem zarządu Polskiego Związku Golfa. Swojemu hobby poświęcił pierwszą książkę z 2007 r. zatytułowaną "Człowiek w jednej rękawiczce". źródło: Super Express, Facebook, Onet
Aktor walczył z nowotworem - Polsat News. W wieku 68 lat zmarł Andrzej Strzelecki - reżyser oraz aktor teatralny i filmowy, wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie i były rektor tej uczelni. W czerwcu ujawnił, że choruje na nieoperacyjnego raka płuc i oskrzeli. Informację o śmierci aktora potwierdziła Polsat News jego córka.
Krzysztof Krawczyk zmarł rok temu, 5 kwietnia 2021 roku, w niedzielę Wielkanocną. Dzięki swojej karierze łączył pokolenia i niewątpliwie pozostawił po sobie ogromną pustkę. Publiczność na zawsze zapamięta takie hity jak "Bo jesteś Ty" czy "Za Tobą pójdę jak na bal". Krzysztof Krawczyk inspirował tysiące fanów a także był przyjacielem wielu gwiazd. Jednak jego życie było również pełne dramatów. Krzysztof Krawczyk - historia jego fenomenu Spora nadwaga, niemodne wąsy, dziwna maniera śpiewania. Krzysztof Krawczyk miał wszystko, by wśród młodych ludzi uchodzić za symbol obciachu. Tymczasem on zdobywał nowych fanów właśnie wśród dwudziestoparolatków. Dowód? Krawczyk, który był na scenie ponad 55 lat, był chociażby królem juwenaliów. Żaden inny artysta nie zagrał tylu koncertów podczas studenckich świąt, co on. Na czym polegał fenomen Krawczyka? Co sprawiało, że chcieli i nadal chcą go słuchać ludzie, którzy mogliby być jego wnukami? Tajemnica tkwiła prawdopodobnie w niesamowitej energii i optymizmie piosenkarza, który, choć życie nie szczędziło mu problemów, potrafił podnieść się po każdej porażce. A miał ich w życiu sporo. Przypominamy tekst z magazynu "Party". Romans za romansem Tego, jak radzić sobie z nieszczęściami, nauczył się już w dzieciństwie. Gdy Krzysztof miał 16 lat, zmarł jego ukochany tata. "Kiedy ojciec umarł, poszedłem do pracy. Musiałem przejąć rolę głowy rodziny, bo matka była załamana. Miała 1200 złotych renty i dwoje dzieci – mnie i młodszego brata”, wspominał tamten moment w jednym z wywiadów. To, że musiał rzucić szkołę i utrzymywać rodzinę, nie było dla niego najgorsze. Jak sam mówił, największym ciosem było dla niego to, że Bóg, w którego tak mocno wierzył, go zawiódł i zesłał na niego taką tragedię. Krawczyk był tak zrozpaczony, że podczas pogrzebu krzyknął na całe gardło: „Boga nie ma”. A potem przez wiele lat żył tak, jakby chciał samemu sobie udowodnić, że nie ma sensu przestrzegać żadnych przykazań. Już rok po śmierci ojca założył z kolegami zespół Trubadurzy, który szybko podbił polską scenę muzyczną. Krawczyk, który był w nim gitarzystą i wokalistą, stał się idolem i ulubieńcem kobiet. Chętnie z tego korzystał i wiódł życie godne amerykańskiej gwiazdy rocka. Z upodobaniem do romansów i przygód na jedną noc nie zerwał nawet wtedy, gdy ożenił się z Grażyną Adamus. Ich małżeństwo trwało tylko kilka lat, a rozpadło się właśnie z powodu zdrad Krzysztofa. Piosenkarz specjalnie się tym nie przejął, był już wtedy zakochany w Halinie Żytkowiak, która w 1969 roku dołączyła do zespołu Trubadurzy. Krótko po rozwodzie z Grażyną postanowił ożenić się po raz drugi. Początkowo wydawało się, że jego małżeństwo z Haliną będzie trwałe. Łączyła ich nie tylko miłość, ale i podobne zainteresowania, z muzyką na czele. Poza tym Żytkowiak jeździła razem z nim w trasy koncertowe, co ograniczało możliwości ulegania pokusom. Do czasu. W 1973 roku Krawczyk odszedł z Trubadurów i rozpoczął karierę solową. Halina rozstała się z zespołem rok później i początkowo występowała razem z mężem. Ale po tym, jak urodziła syna, Krzysztofa Igora, zawiesiła swoją karierę. W tym czasie Krawczyk szedł jak burza. Choć wielu ludzi uważało, że odchodząc z Trubadurów, popełnił błąd i już nigdy nie będzie popularny, on udowodnił, że sam też może być wielką gwiazdą. Nagrywał przebój za przebojem, zdobywał nagrody na festiwalach, sprzedawał tysiące płyt, koncertował w całej Polsce, dawał również recitale za granicą – od Związku Radzieckiego przez Kubę aż po Australię. Sława znów uderzyła mu do głowy i znów czerpał ze swojej popularności pełnymi garściami. „Kiedyś myślałem, że poligamia to tak normalne jak zjedzenie tortu. Stanowiłem łakomy kąsek dla kobiet, które zawsze mnie jakoś wypatrzyły i upolowały. Jeszcze jedna używka poza ciepłą wódką, która istniała przed coca-colą. A kobietom zawsze się podobałem, od pierwszego razu”, wspominał po latach w jednym z wywiadów ten najbardziej szalony okres w swoim życiu. Dobra passa skończyła się w 1978 roku, kiedy to ówczesny prezes Radiokomitetu, czyli instytucji nadzorującej państwową telewizję i rozgłośnie radiowe, zdecydował, że Krawczyk i jego utwory mają zniknąć z mediów. Choć wcześniej piosenkarz nagrał cieszący się ogromnym powodzeniem utwór „Jak minął dzień”, to w państwowym radiu i telewizji nie można go było usłyszeć. Krawczyk mocno przeżył ten bojkot, ale się nie poddał. Rok później postanowił, że wraz z żoną i synem wyjedzie do Stanów Zjednoczonych i spróbuje tam zrobić karierę. Ale Ameryka nie padła przed nim na kolana. Owszem, koncertował, ale na jego występy przychodziła głównie Polonia. Żeby utrzymać rodzinę, Krzysztof musiał znaleźć dodatkową pracę i zajmował się kryciem dachów. Jeszcze gorzej miała Żytkowiak, która w chwili wyjazdu z Polski nie cieszyła się taką popularnością jak jej mąż, więc nawet wśród Polonii nie miała zbyt wielu fanów. Zajęła się więc domem i opieką nad dzieckiem, a występowała sporadycznie. A Krzysztof, który koncertował znacznie częściej, znów zaczął romansować. „Byłem kochliwy. Zdradzałem zarówno w pierwszym, jak i w drugim małżeństwie”, wyznał kilka lat temu w wywiadzie dla „Gali”. Choć sam nie stronił od kobiet, był oburzony, gdy dowiedział się, że jego żoną interesuje się inny mężczyzna. „Kiedyś mój synek przez telefon powiedział, że ten wujek, z którym miał chodzić na basen, czasem, jak ogląda telewizję, to całuje mamusię po nóżkach. To był dla mnie prawdziwy wstrząs”, wspominał w „Rewii”. Niedługo później wyprowadził się z domu i niemal od razu zamieszkał z Ewą, barmanką z jednego polonijnych klubów w Chicago. EastNews Od dawna łączył ich romans, bo Krzysztof tak długo ją podrywał, że Ewa – która początkowo nie chciała umówić się z nim nawet na kawę, bo był żonaty i o 14 lat starszy – po pierwszym spotkaniu uległa jego czarowi. Od tej chwili umawiali się na randki, w tajemnicy przed wszystkimi spotykali się w hotelach. Po tym, jak Krzysztof po rozmowie z synem zdecydował, że rozwodzi się z Haliną, mógł już oficjalnie związać się z Ewą. Razem silniejsi Pobrali się w Stanach, ale krótko po ślubie zdecydowali, że chcą mieszkać w Polsce. Wrócili tu w 1985 roku. We troje, bo razem z Ewą i Krzysztofem zamieszkał jego syn. Siła miłości państwa Krawczyków już wkrótce została wystawiona na próbę. Tuż po przeprowadzce u Ewy wykryto guza na nerce. Lęk o to, że nagle straci ukochaną, tak jak kiedyś stracił ojca, sprawił, że piosenkarz odchodził od zmysłów. „Chodził nieprzytomny, potrafił założyć dwie różne skarpetki. Na scenę wchodził po dwóch koniakach. Kiedy usłyszałem, że w kolędzie »Lulajże, Jezuniu« bezwiednie śpiewa »Lulajże, Ewuniu«, widziałem, że jest źle”, opowiadał po latach jego menedżer i przyjaciel Andrzej Kosmala. Wtedy też Krawczyk po raz pierwszy od śmierci ojca zaczął się modlić. A gdy jego żona pokonała chorobę, zaczął odzyskiwać wiarę w Boga. Ostatecznie pojednał się z nim trzy lata później, gdy... niemal nie stracił życia w wypadku. 22 czerwca 1988 roku wokalista wraz z żoną i synem wracał do Warszawy z Kołobrzegu. Był zmęczony, w pewnym momencie zasnął za kierownicą i spowodował wypadek. Skutki były dramatyczne. Ewa, która siedziała na tylnej kanapie, wypadła przez przednią szybę, ale poza wstrząśnieniem mózgu nie miała poważnych obrażeń. Krzysztof miał zmasakrowaną twarz – złamaną szczękę i pękniętą żuchwę. Ale najbardziej ucierpiał syn gwiazdora, który miał stłuczenie pnia mózgu, złamaną rękę, nogę i szczękę. Po tym wypadku Krzysztof junior nigdy nie odzyskał pełnej sprawności. Kilka lat temu w jednym z wywiadów piosenkarz powiedział, że tamto tragiczne zdarzenie paradoksalnie okazało się dla niego zbawienne, bo pozwoliło mu wrócić na właściwe tory. „Dzięki wypadkowi bardziej uwierzyłem w dobroć Boga”, powiedział. Wyznał też, że nawrócenie pomogło mu wyzwolić się z uzależnienia od leków, z którym zmagał się od lat. W walce z tym nałogiem bardzo wspierała go żona, dlatego Krawczyk często powtarzał, że Ewa była jego drugim Aniołem Stróżem. „Miłość uratowała mi życie. Gdybym nie pokochał Ewy, nie wiem, jak by to było”, powiedział. Śpiewać do końca Mistrz reaktywacji. Tak można powiedzieć o Krzysztofie Krawczyku. Wokalista kilka razy odchodził w zapomnienie, by za jakiś czas wrócić w wielkim stylu. W 2001 roku pomógł mu w tym Goran Bregović, potem Andrzej Smolik, który wyprodukował jego płytę „...Bo marzę i śnię”. Sam Krawczyk mówił, że miał ogromne szczęście do ludzi... Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 roku po długiej walce z chorobą. Jego ukochana żona Ewa, do dziś nie pogodziła się ze śmiercią miłości swojego życia. Zobacz także: Krzysztof Krawczyk przyjął ostatnie namaszczenie! Co się dzieje ze zdrowiem artysty? EastNews Andrzej Strzelecki zachowywał - jak go wspominają koledzy aktorzy – nie tylko skromność, ale i dystans do swoich osiągnięć. Jako absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie podkreślał, że miał przyjemność uczyć się m.in. od Erwina Axera czy Aleksandra Bardiniego, a jako członek słynnego STS-u Anna Szczepaniak była wschodzącą gwiazdą świata filmu w czasach PRL. Młoda, zdolna i piękna, szybko zwróciła na siebie uwagę krytyków oraz reżyserów Podczas studiów poznała Andrzeja Strzeleckiego. Choć różnili się charakterami, przebojowa Szczepaniak świetnie dogadywała się ze spokojnym aktorem. Połączyło ich uczucie. Planowali ślub Los skomplikował życie aktorskiej pary, kiedy w ich życiu pojawił się inny mężczyzna, który zawrócił w głowie Annie Szczepaniak. Kiedy niespodziewanie zmarł, świat aktorki legł w gruzach. Posunęła się do ostateczności Artystka odebrała sobie życie 2 marca 1979 r. Artykuł premierowo pokazaliśmy na Plejadzie w październiku 2020 r. Z okazji rocznicy śmierci Anny Szczepaniak prezentujemy go ponownie. Więcej takich historii znajdziecie na stronie głównej Była młoda, piękna, utalentowana i u progu świetnie zapowiadającej się kariery. Annę Szczepaniak, bo o niej mowa, uważano za jedną z najlepiej zapowiadających się aktorek. Krytycy byli zachwyceni, gdy pojawiała się na scenie, wróżąc jej sukces na teatralnych deskach. Szybko upomniała się o nią też branża filmowa. Największą popularność i sympatię widzów przyniosła jej rola Wieśki, koleżanki Ani, w kultowej produkcji "Daleko od szosy". To właśnie wtedy, kiedy jej aktorski kunszt dostrzegła cała Polska, z miłości podjęła decyzję o odebraniu sobie życia. Przenieśmy się do lat 70., kiedy na planach filmowych i za kulisami wielkich gal, gwiazdy wikłały się w gorące romanse, o których po dziś dzień opowiadają sobie kolejne pokolenia. Choć większość z nich kończyła się rozstaniem i złamanym sercem, nieszczęśliwa miłość Anny Szczepaniak doprowadziła do tragedii. Polecamy: Rodzinne spotkanie zamieniło się w rzeź. Następca tronu zabił nawet swoją ciężarną siostrę Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Anna Szczepaniak: nadzieja polskiej kinematografii lat 70. Anna Szczepaniak urodziła się 16 kwietnia 1951 r. w Warszawie. Wśród najbliższych mówiono na nią "Blanka", co bardziej pasowało do jej osobowości. Wszystko przez, jak mówiono, hiszpański charakter, którym wyróżniała się na tle innych. Dziewczyna nie od razu wiedziała, czym chce zająć się w przyszłości. Zanim zdecydowała, by zostać aktorką, tuż po maturze, za namową ojca rozpoczęła studia na Wydziale Inżynierii Budowlanej Politechniki Warszawskiej. Dla humanistki obcowanie z przedmiotami ścisłymi nie było jednak najłatwiejszym zadaniem, dlatego po kilku miesiącach zdecydowała się na przerwanie nauki. Postanowiła spróbować swoich sił w świecie artystycznym i przeniosła się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Szybko się okazało, że Anna Szczepaniak przejawia niekwestionowany talent, stając się tym samym jedną z najzdolniejszych studentek na całym roku. Anna Szczepaniak Sprawdź: W pierwszym filmie pozwoliła się rozebrać. Wanda Koczeska mogła zostać wielką seksbombą, ale wolała być troskliwą matką Jej debiutem było przedstawienie "Trzy siostry" na deskach Teatru Polskiego, gdzie zagrała w 1974 r. Rok później po raz pierwszy pojawiła się już na ekranie w "Domu moich synów" Gerarda Zalewskiego. Wystąpiła tam u boku sław, takich jak Beata Tyszkiewicz, Stanisława Celińska czy Irena Karel. Choć zagrała tam niewielką rólkę, powoli zaczęto dostrzegać jej potencjał. Dwa lata po ukończeniu studiów pojawiła się w serialu "Polskie drogi". Niedługo potem otrzymała propozycję, dzięki której jej aktorski kunszt poznała cała Polska. Anna Szczepaniak miała 25 lat, kiedy zagrała Wieśkę w serialu "Daleko o szosy". To właśnie wtedy aktorski świat stanął przed nią otworem. Mimo że był to szary PRL, jej życie przypominało swego rodzaju bajkę. Aktorce wiodło się w życiu zawodowym, ale także osobistym... Foto: klatka z serialu "Daleko od szosy" Anna Szczepaniak (w środku) na planie serialu "Daleko od szosy" Fatalne zauroczenie, które doprowadziło do tragedii Jeszcze podczas studiów Anna Szczepaniak związała się z Andrzejem Strzeleckim. Zarówno ona, jak i on pochodzili z Warszawy. Mieli wspólne zainteresowania, fascynowali się kinem i literaturą, co bardzo ich do siebie zbliżyło. Po krótkim czasie postanowili zostać parą i planowali wspólną przyszłość. Związek aktorów od samego początku bardzo poważny. Według relacji ich wspólnych przyjaciół, Strzelecki i Szczepaniak uchodzili za bardzo zgodny duet. Wreszcie zakochany amant oświadczył się i wspólnie ustalili datę ślubu. Po ukończeniu studiów on miał 22, ona 23 lata. Oboje byli ambitni i pracowici, dobrze wiedzieli, czego pragną od życia. Marzyli, by osiągać sukcesy w zawodzie i stworzyć szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Wszystko to mieli na wyciągnięcie ręki. Upragnioną drogę do wspólnego szczęścia przerwała jednak miłość do innego mężczyzny. Andrzej Strzelecki i Anna Szczepaniak jako młodzi aktorzy robili wszystko, by utrzymać się na ciężkim, artystycznym rynku. On studiował drugi fakultet na wydziale reżyserii, a ona otrzymała wyżej wspomniany, wymarzony angaż w Teatrze Polskim. Choć ich związek z pozoru przypominał idealną relację, chemia między partnerami powoli zaczęła znikać, a na jej miejscu pojawiła się rutyna. Zakochany w swojej "Blance" Andrzej Strzelecki zaczął domyślać się, że zmiana zachowania aktorki musi mieć drugie dno. Nie mylił się. W życiu Anny Szczepaniak pojawił się kolega po fachu, Andrzej Antkowiak. Wysoki, przystojny i o 15 lat starszy pamiętny porucznik Marczyński z "Jarzębiny czerwonej" zrobił na aktorce piorunujące wrażenie. Sam jednak nie był świadomy, co dzieje się w sercu serialowej "Wieśki". Przez przypadek sprawił, że narzeczona Andrzeja Strzeleckiego zapomniała o bożym świecie i straciła dla niego głowę. Było tylko jedno "ale". Aktor miał żonę i poważne problemy alkoholowe. Szczepaniak mimo to zaplątała się w miłosnych sidłach Antkowiaka. I choć środowisko artystyczne, w tym także jego teatralni koledzy nie mieli wątpliwości, że młodziutka aktorka jest kolejną zabawką aktora, tę sprawę traktowała niezwykle poważnie. Zakochała się bez pamięci. Chciała z nim być i pomóc mu wyjść z nałogu. Wierzyła, że to właśnie z jej pomocą Antkowiak skończy z piciem. Jemu z kolei bardzo imponował fakt, że jest adorowany przez młodą, atrakcyjną kobietę i mimo obrączki na palcu odwzajemniał jej sympatię. Sprawa skomplikowała się na tyle, że Anna Szczepaniak przez długi czas nie miała odwagi przyznać się Andrzejowi Strzeleckiemu, że ich związek to już przeszłość. Uczucie, jakim obdarzała Antkowiaka, miało bowiem w sobie nutę szaleństwa, co było odskocznią dla przyzwyczajonej do relacji ze spokojnym narzeczonym. Kiedy jednak Antkowiak ze względu na swoje problemy dostał wypowiedzenie w Teatrze Polskim, ona także postanowiła pożegnać się z pracą. Natychmiast złożyła wymówienie i chciała wyjechać za nim do Olsztyna. Jak czytamy w magazynie "Retro": Foto: klatka z serialu "Daleko od szosy" / Materiały "Na prawach cytatu" Anna Szczepaniak Polecamy: Uwiódł tysiące kobiet i doczekał się 28 dzieci. Bujne życie "Tulipana" wciąż budzi emocje Pozorne szczęście nie trwało długo. W styczniu 1979 r. z powodu pobicia Andrzej Antkowiak trafił do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł na skutek pęknięcia tętniaka mózgu. Wiadomość o stracie ukochanego sprawiła, że świat Anny Szczepaniak bezpowrotnie legł w gruzach. Aktorka popadła w głęboką depresję, która nasilała się z każdym dniem. W sercu czułą pustkę i nie widziała już sensu życia bez ukochanego Andrzeja przy swoim boku. Przestała odbierać telefon i zaszyła się w swoim mieszkaniu. Obiecująca aktorka zrezygnowała z szansy, by w pełni rozwinąć predyspozycje aktorskie. 2 marca 1979 r., po 40 dniach żałoby, Anna Szczepaniak popełniła samobójstwo, wyskoczywszy z okna warszawskiej kamienicy. Miała niespełna 28 lat. Andrzej Strzelecki przeżył dramat. Przez długi czas dręczyły go pytania, na które nie potrafił udzielić odpowiedzi. Nigdy jednak nie chciał komentować przykrych dla siebie wydarzeń. Latami odmawiał wypowiedzi na temat Anny Szczepaniak ze względu na szacunek dla jej bliskich. Przeczytaj: Nie myślała o aktorstwie. Mama przekonała ją do pójścia na casting do "Klanu" Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! aktorka. Lata aktywności. od 1976. Zespół artystyczny. Teatr Kamienica. Multimedia w Wikimedia Commons. Cytaty w Wikicytatach. Strona internetowa. Dorota Ines Kamińska [1] (ur. 7 czerwca 1955 w Warszawie) – polska aktorka teatralna i filmowa, prezenterka telewizyjna .Joanna Pałucka, żona Andrzeja Strzeleckiego śpiewa w Kwartecie „Rampa”. Aktorka ostatnio pojawiła się w „Klanie”, gdzie wcieliła się w rolę matki Martynki, z którą Maciuś chce się ożenić. Joanna Pałucka, matka Martynki z „Klanu”, jest żoną Andrzeja Strzeleckiego. Mało kto wie, że serialowa mama ukochanej Maciusia jest partnerką życiową doktora Koziełły. To nie pierwsze aktorskie małżeństwo, które razem gra w serialu. Joanna Pałucka przede wszystkim jest aktorką teatralną i musicalową. Swoją przygodę ze sceną zaczęła w 1981 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Później przeniosła się do Warszawy, gdzie współpracowała z Estradą Stołeczną i Teatrem Rampa na Targówku. Dzięki swojemu talentowi wokalnemu w 1992 roku związała się z Kwartetem „Rampa”.21, luty, 2023. Michał Żebrowski – pierwsza żona poznała go, gdy miała zaledwie 5 lat. Doczekali się wspólnie czwórki dzieci, a ich miłość trwa do dziś. Poznaj historię ich związku. Ostatnio wiele się mówi o związku, jaki stworzyli Aleksandra Adamczyk i Michał Żebrowski. Pierwsza żona aktora jest od niego młodsza o 15 lat
Andrzej Strzelecki od lat był znany szerszej publiczności jako aktor, reżyser i rektor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Zagrał też w wielu produkcjach filmowych i serialowych, a jego role zapewniły mu sporą rozpoznawalność. Choć ma na swoim koncie wiele sukcesów, to ostatnio okazało się, że nieco gorzej wiedzie mu się w życiu Znany z "Klanu" Andrzej Strzelecki apeluje o wsparcie w walce z nowotworem: "Koszt kuracji przekracza moje możliwości finansowe"W zeszły piątek pojawiła się w mediach informacja o tym, że Andrzej Strzelecki zmaga się z nieoperacyjnym rakiem płuc i oskrzeli. Innowacyjna kuracja w Stanach Zjednoczonych, która mogłaby uratować mu życie, kosztuje 37 tysięcy dolarów miesięcznie. Aktora i jego bliskich niestety nie stać na tak potężny wydatek, dlatego zdecydowano się na zorganizowanie zbiórki we współpracy z fundacją Rak'n' na udzielenie wywiadu na temat choroby partnera zdecydowała się małżonka aktora, Joanna Pałucka. W rozmowie z Faktem przyznała, że Strzelecki miał wcześniej różne objawy, jednak nikt nie był w stanie stwierdzić, co dokładnie mu dolega. Po serii badań okazało się jednak, że ma do czynienia z przyjechał do szpitala na Banacha w Warszawie na kompleksowe badania. I właśnie tam okazało się, że jest problem onkologiczny. (...) Nikt z nas nie podejrzewał, że to rak. Mąż odczuwał bóle w różnych częściach ciała, trzęsły mu się ręce. Były to problemy natury neurologicznej, dlatego położono go na oddziale neurologii. Neurologicznie jednak jest wszystko dobrze. Bóle to wynik rozprzestrzeniającego się raka - Andrzeja Strzeleckiego przyznaje także, że diagnoza oraz potencjalny koszt leczenia były dla nich ogromnym to był straszny cios, bo lekarze nie dawali Andrzejowi szans. Do tego wybuchła epidemia. Siedzieliśmy w domu załamani, nie wiedząc, co robić. O leku, który jest jedyną szansą Andrzeja, dowiedzieliśmy się ok. 3 tygodni temu. To dla nas wielka nadzieja. Został dopuszczony w Stanach Zjednoczonych dopiero 6 maja. U nas w Europie niestety ciągle nie ma na rynku tego lekarstwa. (...) Koszt leczenia przerasta nasze możliwości, więc musieliśmy z tym problemem wyjść do ludzi. Takie pieniądze nie są dla nas osiągalne. Miesięcznie potrzebujemy 37 tysięcy dolarów. Na razie wskazana jest kuracja na 10 miesięcy, ale możliwe, że koszty wzrosną - tego Pałucka zdradziła, jak teraz czuje się Bardzo słabo. Staramy się żyć normalnie, ale choroba nie daje o sobie zapomnieć. W zasadzie jest niesamodzielny i nie może się nigdzie beze mnie ruszyć. Mimo to się nie poddaje i chce funkcjonować jak dawniej. W zeszłym tygodniu byliśmy nawet na planie do serialu "Klan". Ekipa podeszła do nas bardzo życzliwie. Organizują na planie wszystko pod Andrzeja. Dopóki będzie to możliwe, będziemy starali się udawać, że nic się nie dzieje, chociaż wszyscy widzą, że nie dzieje się dobrze. Mąż schudł i zmizerniał - wyznała na zbiórkę na rzecz leczenia Andrzeja Strzeleckiego możecie dokonać na stronie fundacji Rak'n'Roll lub w poniższym
Andrzej Strzelecki nie żyje. Serce pęka, gdy patrzy się na nagranie z udziałem Andrzeja Strzeleckiego (68 l.). Gwiazdor „Klanu” walczył z nieoperacyjnym nowotwo Wdowa po Andrzeju Strzeleckim rok po śmierci męża wyznaje w Fakcie: Brak Andrzeja odczuwam jeszcze boleśniej Data utworzenia: 1 września 2021, 9:00. Andrzej Strzelecki (t68 l.)zmarł pod koniec lipca ubiegłego roku. Mimo upływu czasu żona artysty wciąż ma wielki ból w sercu i tęskni za mężem. W rozmowie z Faktem Joanna Pałucka (59 l.) opowiedziała o wsparciu przyjaciół i nowym nagrobku, który stanął na mogile aktora. Co robi tam kij golfowy? Foto: Aleksander Majdański / - Pomnik już stoi. Udało nam się go postawić na rocznicę śmierci Andrzeja. Bardzo często chodzimy na cmentarz. Spotkamy się tam z Małgosią Ostrowską-Królikowską, bo wszyscy jesteśmy niedaleko i Wojtek Pszoniak też jest pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach - mówi nam żona Strzeleckiego. Pani Joanna po śmierci męża dostała ogromne wsparcie od znajomych i dowody uznania dla zmarłego aktora. Studenci tęsknią za Strzeleckim - Andrzej napisał, w jednej z ostatnich swoich rzeczy, że pamięć o nim jest w ludziach, którzy się z nim stykali, mieli kontakt. On był dobrym człowiekiem i ja przez ten rok, przez chorobę Andrzeja bardzo dużo od ludzi dobrego zaznałam. Dawało mi to dużo siły i to jest fantastyczne. Wciąż utrzymuję kontakt z całym rokiem Andrzeja, ze studentami, z którymi ostatnio pracował i których bardzo cenił. Jesteśmy w bliskim kontakcie, ja sobie to bardzo cenię i jest to dla mnie droższe nade wszystko - opowiada wzruszona. Tak pożegnają Strzeleckiego w Klanie Strzelecki - zapalony golfista Grób Andrzeja Strzeleckiego jest już skończony, odzwierciedla to co aktor kochał najbardziej, czyli teatr i golf. - Na pomniku jest wygrawerowane zdjęcie ze spektaklu "Cabaretro", w którym graliśmy. Andrzej reżyserował i występował, to taki utrwalony moment ze spektaklu z kurtyną. Wyjaśnia nam Pałucka i przyznaje, że pomnik bardzo jej się podoba. A że jej mąż był zapalonym golfistą i symbolu tego sportu nie zabrakło. Zobacz także - Jest tam też oczywiście piłeczka golfowa na kiju przed ławeczką. Wcześniej spontanicznie postawił ją na grobie nasz syn Antek. Zauważyliśmy, że koledzy golfiści donosili swoje i dopytywali czy będzie piłeczka, więc ją tam umieściliśmy jako malutki dodatek i taki symbol najprawdziwszej pasji Andrzeja, jaką miał poza sztuką - wyjaśnia żona zmarłego aktora. LET Wspomnienie Andrzeja Strzeleckiego. Miał ogromne pragnienie by żyć /11 Aleksander Majdański / Nowy nagrobek Andrzeja Strzeleckiego /11 - / Lemur Image Import Żona aktora Joanna Pałucka (59 l.) nadal nie pogodziła się ze śmiercią ukochanego /11 Aleksander Majdański / Nowy nagrobek Strzeleckiego stanął w pierwszą rocznicę jego śmierci /11 Aleksander Majdański / Zdjęcie na nagrobku pochodzi ze spektaklu „Cabaretro”, był to pierwszy spektakl wyreżyserowany przez Andrzeja Strzeleckiego w Teatrze Rampa /11 Aleksander Majdański / Aktor spoczął na warszawskich Powązkach /11 Damian Burzykowski / Jeszcze niedawno na grobie rosła trawa /11 - / Lemur Image Import Andrzej Strzelecki zmarł 17 lipca 2020 r. /11 - / Lemur Image Import Andrzej Strzelecki z żoną Joanną Pałucką /11 Rafał Guz / PAP Andrzej Strzelecki nie tylko grał, wyreżyserował dziesiątki spektakli /11 - / Lemur Image Import Golf był wielką pasją Strzeleckiego /11 - / Lemur Image Import Aktor kochał spędzać czas na polu golfowym Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: .